Spotkania blogerów to jest to, co tygrys… tfu, smoki lubią najbardziej! Kilka dni temu byłem na jednym z takich smoczych spotkań, 4. edycji „Smok Blog”, czyli spotkań twórców krakowskiej blogosfery. Impreza odbyła się w klubie Pauza In Garden – miejscu, w którym ostatnio często bywam, przy okazji różnych warsztatów literackich, i nie tylko. W środowy wieczór na trzy (z górką) godziny Pauza zamieniła się w smoczą jamę. Chciałbym w tej notce podzielić się „trofeami”, które z tej jamy wytaszczyłem. Aha. Nie, nie. Smoka nie zabiłem. Nie miałem serca. Okazał się całkiem w porzo smokiem – pożytecznym i miłym.
Tylko nie myśl, że będzie to „standardowa” relacja ze spotkania. Co to, to nie! Chciałbym w zamian za to podzielić się kilkoma ważnymi myślami, zainspirowany tym, co działo się na Smok Blogu.
Na początek trochę poezji:
Ty chcesz wyżej, wyżej, wyżej, wyżej. Masz wielkie ambicje. Nie strach, nie błąd, nie krzyk. Pracujesz bez usterek. O, taki bezbłędny. Czysty i elokwentny. I, myślę, się nie obrazisz, że nie ma nic trudniejszego, niż znaleźć kogoś takiego, jak wyżej, wyżej, wyżej, wyżej. Masz wielkie ambicje. Nie strach, nie błąd, nie krzyk. Pracujesz bez usterek.
Tekst Ambitnych pilotów autorstwa Kazika Staszewskiego wydał mi się tutaj bardzo przystający do okoliczności. Po pierwsze dlatego, że mówi o tym samym, co konferencja, czyli ambicji sięgania coraz „wyżej”. Po drugie jest wysokiej jakości, jak zresztą wiele innych tekstów Kazika, celnie trafiających w samo sedno i posiadających przy tym walory artystyczne. Po trzecie ma jedną pozornie mało zauważalną cechę: warstwę ironii i dystansu do świata.
Z tej potrójnej perspektywy chciałbym spojrzeć na to smocze wydarzenie, w którym brałem udział.
Liczba 3 pojawia się tutaj, myślę, nieprzypadkowo. Było 3 zaproszonych gości. Część oficjalna trwała ok. 3 godziny, po niej afterparty (nie wiem ile trwało, gdyż dość wcześnie się zwinąłem – miałem jeszcze przed sobą drogę powrotną do domu). Poruszane były 3 tematy: pozycjonowanie, design i planowanie. Brrr. Nikt nie lubi takich suchych nazw. Nie brzmią smoczo. Ale wszystkie je łączy jedno: dodadzą Ci skrzyyyyyydeł (tak, skojarzenia masz właściwe).
Liczba 3 w numerologii oznacza doskonałość. Jest przymiotem boskości. Fruwające postaci na kształt aniołów z reklamy Red Bulla przywołałem tutaj z premedytacją. Smoki z aniołami mają bardzo wiele wspólnego, choć wywodzą się z odmiennych kręgów kulturowych. Najważniejsza cecha wspólna to ponadludzkie, cudowne zdolności i to, że potrafią latać.
Konferencja Smok Blog #4: Poziom wyżej miała na celu dodanie uczestnikom smoczych skrzydeł, by ich blogi w lepszej postaci pofrunęły w świat, zachwycając czytelników.
Nie chcę powtarzać wszystkiego wartościowego, o czym mówili zaproszeni twórcy. Chciałbym wyciągnąć to, co do mnie najbardziej trafiło i co uważam, że jest najbardziej istotne z punktu widzenia kreatywnej dziedziny – tworzenia w Internecie wartościowych treści.
Po pierwsze primo – czytelnik numero uno! To zdanie jest tak ważne, że było wyświetlone na slajdach pierwszego gościa na czerwono! Zgadzam się z tym w pełni. Sam już o tym pisałem w jednym z moich wcześniejszych wpisów. To powinna być flaga na banderze każdego pirata blogowego! Miłość do czytelników kradnie ich serca! Im więcej ich skradniesz tym jesteś mniejsza dupa, a większy bloger.
Po drugie primo – wysokiej jakości treść zjada SEO na śniadanie. Analogia kulinarna jest całkowicie zamierzona. Opowiadał o tym pierwszy z gości, Tomek z bloga Zajadam (on to też pomalował najważniejsze zdanie o czytelniku na czerwono). Google lubi unikalny jakościowy content. Optymalizacja jest ważna, ale nie zastąpi smakowitych kąsków na blogu – wysokiej jakości treści, zdjęć i filmów. W drugą stronę raczej się nie da. SEO nie zje dobrej treści na śniadanie. Sorry, Winnetou!
Po trzecie primo – jak cię widzą tak cię piszą. Magda z My pink plum podkreślała, że dobry design = najwyższa jakość. Recytując Jacka Walkiewicza wygłosiła znaną z TEDx’u odę do jakości: „Pasja rodzi profesjonalizm, profesjonalizm rodzi jakość, a jakość w dzisiejszych czasach to luksus”. Taaak! Posiadanie key visual, to jest luksus! A jego brak, zdaniem Magdy, jest jak picie kawy z brzydkiej filiżanki i herbaty z brzydkiego kubka.
Bardzo spodobało mi się to, co Tomek mówił o kwintesencji bycia blogerem. Kupuję to w całości. Ułożyłem to sobie w prosty do zapamiętania akronim PART, jako symbol najlepszej (smoczej) części blogowania:
- Pasja
- Autentyczność
- Relacje z czytelnikami / widzami
- Treść (najwyższej jakości!)
Te 4 elementy pochodzą od Tomka. Ale pozwolę sobie uzupełnić je w tym miejscu o moje osobiste przemyślenia:
Ad. 1. Piszesz o tym, co kochasz. Nie o tym, o czym ludzie chcą czytać. To znaczy o tym też, ale nie od tego zaczynasz. Przeczytaj dwa pierwsze zdania jeszcze raz. Różnica polega na tym, że jeśli coś jest Twoją pasją, to nie robisz tego przede wszystkim dla korzyści. Nie wypalisz się po okresie prób i błędów. Będziesz to robić nawet gdy zgasną światła. To jest pasja.
Ad. 2. Nie da się kochać czegoś na niby. Nie da się udawać pasji. W miłości zawsze jest prawda. Jedno wynika z drugiego. Jeśli coś szczerze kochasz, jesteś w tym prawdziwy. To jest autentyczność.
Ad. 3. Relacje to nagroda za dwa pierwsze punkty. Tam, gdzie jest autentyczna pasja, tam rodzi się przestrzeń do rozmowy. Z pewnością znajdzie się ktoś, kto zechce Cię wysłuchać. Zawsze znajdzie się ktoś, kto zainspiruje się tym, co robisz. To jest nieuniknione.
Ad. 4. Przedmiotem wymiany – drogocenną walutą w relacji z odbiorcami – jest jakościowa treść. A jeśli jest rzeczywiście najwyższej próby, relacja się pogłębia, tworzy się unikalna więź, oparta na wartościach.
Tak tworzy się prawdziwa blogo-smokowa idylla. 😀
To wszystko brzmi całkiem smoczno, no nie? Ale jak to osiągnąć?
Powoli. Łoł, łoł, hold your horses, cowboy! Na ten temat mówił Andrzej Tucholski. Tu przechodzimy płynnie do dystansu do blogowania oraz pochwały powolności, czyli mówiąc inaczej planowania długoterminowego. Zamknąłbym go w skrócie w jednym zdaniu: Nie spiesz się! Andrzej się nigdzie nie spieszy i uważa to za cenny kapitał! A pierwsze lata blogowania zaliczał dno (przynajmniej w samych statystykach). Dziś to już zupełnie coś innego…
W ogóle mam problem z prezentacją Andrzeja, bo najchętniej zacytowałbym ją tutaj w całości! Wybiorę jednak tylko kilka brylantowych myśli, które wierzę, że pomogą każdemu przejść na (naj)wyższy poziom w tym, co robi.
I teraz – powtarzając za Andrzejem – mógłbym już skończyć, bo najważniejsze zostało powiedziane. Ale mam ochotę od siebie jeszcze dołożyć lewym sierpowym, po to żeby posłać pośpiech na deski, parafrazę cytowanego już wcześniej Walkiewicza, że pośpiech rodzi nieprofesjonalizm, nieprofesjonalizm rodzi bylejakość, a bylejakość rodzi biedę.
Nie spiesz się. Poklep biedę, ale tylko po plecach i kopnij ją w tyłek na pożegnanie wołając z uśmiechem perwersyjnej satysfakcji Hasta la vista, baby.
A propos wspomnianej tu części ciała, zacytowane przez Andrzeja słowa Rona Swansona to wyśmienite motto do długoterminowego działania:
W życiu nie warto robić dwóch rzeczy na pół dupka, tylko wziąć się w sobie i zrobić jedną – ale tak z całej dupy!
No to dup! Na co czekać? Do dzieła!
__
PS. Wpis ten przeszedł pomyślnie „overnight test”! Czyli próbę p.t. „prześpij się z tym”. Dzięki za inspirację, Andrzej! Postaram się częściej stosować. 😉
__
P.S. 2. Zapisz się na mój 100ryletter, w którym traktuję odbiorców jak moich przyjaciół, pisząc osobiste wiadomości. Dzielę się w nich wartościową treścią, której nie ma na blogu. Listy wysyłam co 2 tygodnie.
[FM_form id=”1″]
Więcej na temat 100rylettera znajdziesz tutaj.