Wyobraź sobie patyk. Zwykły drewniany patyk. Długości, powiedzmy, ok. 30 cm. Jest już trochę stary i stracił już swój pierwotny splendor z czasów, gdy był giętką zieloną gałązką. Teraz jest suchy, twardy i mocno już pociemniały. Jak myślisz ile taki patyk jest wart? Gdyby ktoś chciał Ci go sprzedać, to ile za niego zapłacisz?
– Zero złotych! Nic! – Czy taka była Twoja pierwsza myśl? Rozumiem Cię doskonale. Takich patyków jest przecież na świecie multum. Pójdziesz do pierwszego lepszego parku, czy do pobliskiego lasu i przyniesiesz całą siatkę podobnych patyków.
A poza tym, do cholery, po co Ci zwykły drewniany patyk? No, nie? Dlaczego miałbyś w ogóle za niego płacić?
A gdyby przyszedł do Ciebie pan z siwą brodą i trzymając w ręku ten sam zwykły drewniany patyk opowiedział Ci skąd się wziął…
Patyk ten pochodzi z tratwy, którą pewien niezłomny człowiek przepłynął samotnie ocean i po drodze stawił czoło niebezpieczeństwom natury, zwyciężając ze swymi ograniczeniami. Człowiek ten podjął wyzwanie, pokonał siebie i zrealizował swoje głębokie marzenia o dalekomorskiej wyprawie. Nigdy nie mógł sobie na to pozwolić, ale w końcu posłuchał serca i wyruszył w nieznane.
Stał się on bohaterem w pewnej wiosce gdzieś na wybrzeżach dalekich mórz Pacyfiku, bo w samotnym rejsie udało mu się ocalić od śmierci jednego z członków tamtejszego plemienia. A plemię to wyznaje zasadę, że jeśli ktoś uczynił jednemu współplemieńcowi dobry uczynek, jest wielkim bohaterem całej społeczności. A że ów samotny śmiałek był jedynym białym człowiekiem, jakiego ci ludzie kiedykolwiek widzieli, okrzyknęli go bogiem i przypisali magiczne, ocalające życie właściwości.
Całą tę przygodę opisał pewien dziennikarz podróżniczy z National Geographic, który przypadkiem natknął się na „rozbitka” próbując nakręcić materiał na potrzeby swojej pracy doktorskiej z etnografii. A że miał uzdolnienia pisarskie, a historia była na tyle fascynująca, postanowił napisać o tym powieść. Powieść ta – oparta o prawdziwą historię – trafiła na listę bestsellerów New York Timesa, na której spędziła nieprzerwanie 90 tygodni.
Stamtąd książka powędrowała wprost na biurka scenarzystów i reżyserów Hollywood, którzy na jej podstawie stworzyli kasowy film. Obiegł on kina na całym świecie, a główną rolę zagrał w nim w fenomenalny sposób Leonardo Di Caprio, za co dostał nominacje do Oscara i zgarnął tę statuetkę po raz drugi w swojej karierze, udowadniając wszystkim swoją aktorską klasę. Film zwyciężył we wszystkich możliwych kategoriach zostając okrzyknięty największym przebojem kinowym i osiągnięciem artystycznym wszech czasów.
W całej tej opowieści, zarówno w książce, jak i w późniejszym filmie, główne skrzypce odgrywa drewniana tratwa, którą główny bohater płynie przez Pacyfik. To ona sprawia, że udaje mu się przeżyć w hiper ekstremalnych warunkach niebezpiecznych morskich toni. Tylko dzięki jej właściwościom (które poznaje stopniowo krok po kroku czytelnik – a później widz), cała historia nabiera tempa i jest wiarygodna. To ona magnetyzuje i rozpala wyobraźnię odbiorców.
Dzięki tej tratwie na całym świecie zaczyna panować moda na dalekomorskie wyprawy. Na nieznanym dotąd patencie niezwykłej drewnianej tratwy zaczyna się produkować jachty, które są w stanie przetrwać bezpiecznie samotną podróż morską z jednego kontynentu na drugi. Ludzie wpadają w szał zachwytu. Wykupują ostatnie jeszcze dostępne wyspy i wysepki na wszystkich morzach świata, po to tylko, aby poczuć przygodę podobną do tej, którą przeżyli czytając książkę i oglądając film.
Wspomniany wcześniej pan z siwą brodą to statysta, który zagrał na planie kasowego filmu z boskim Leo. Ciekawostką z planu filmowego był fakt, że tratwa, która została sfilmowana, była dokładnie tą samą tratwą, którą wcześniej udało się przepłynąć ocean.
Tak się składa, że pan z siwą brodą, który stoi w tym momencie przed Tobą (albo już siedzi, bo po pierwszych słowach mogło się tak zdarzyć, że zaprosiłeś przybysza do środka, aby Ci opowiedział historię tratwy przy rodzinnym stole) chce sprzedać Ci kawałek tej tratwy, czyli opisany na samym początku 30 cm. drewniany patyk.
Ile teraz za ten patyk zapłacisz? Czy dasz za niego, powiedzmy, 20 zł? Sięgniesz do portfela po 50 zł? Oddasz ciężko zarobioną „stówę”? Czy może szarpniesz się na 300zł? Albo i więcej?
Czy chciałbyś trzymać przedmiot z taką historią w swoim domu i móc za każdym razem, gdy kogoś zaprosisz opowiedzieć mu tę fascynującą opowieść z wyprawy przez Pacyfik i o wszystkich przygodach, jakie miała po drodze tratwa o niezwykłych właściwościach?
Jak wysoko cenisz sobie możliwość zabłyśnięcia wśród znajomych ciekawą opowieścią, której dzięki zakupowi patyka stajesz się w pewnym sensie częścią. A fragment tej historii jest u Ciebie na biurku lub wisi oprawiony w złotą lub srebrną ramkę na ścianie obok półki z książkami w Twoim salonie?
Jeśli w tym momencie, po usłyszeniu prawdy o pochodzeniu przedmiotu i przywołaniu na myśl korzyści jakie zapewnia Ci jego posiadanie, będziesz w stanie wydać jakiekolwiek pieniądze na ten patyk, odpowiedz na jedno pytanie – Co się zmieniło przez ostatnie 2 minuty?
Czy omawiany patyk zmienił w jakikolwiek sposób swoje właściwości? Czy teraz jest innym patykiem niż był wcześniej? Masz wrażenie, że tak? Ale przecież co do własności fizycznych to jest nadal ten sam drewniany, bezużyteczny, nieco poczerniały stary patyk…
O co więc chodzi? Co sprawia, że teraz prawdopodobnie chcesz go mieć? No właśnie. To, co nadało mu wartość, którą można zmierzyć w pieniądzach, jest fascynująca historia.
Całą tę historię zmyśliłem. Przykład jest uproszczony i nieco przejaskrawiony, żeby podkreślić mechanizm. Gdyby hipotetycznie rzecz biorąc taka sytuacja miała naprawdę miejsce i gdybym miał pewność, że siwy pan z brodą oferuje mi to, o czym mówi, przyznam się, że korciłoby mnie, żeby stać się posiadaczem takiego cacka. A Ciebie?
Jak to się dzieje, że coś, co wydawało nam się bezwartościowe, nagle nabiera nawet kilkusetkrotnie na swojej wartości? Dlaczego, gdy ktoś zaczyna snuć przykuwającą uwagę opowieść, natychmiast nadstawiamy ucha?
Czy prosta odpowiedź, że dzieje się tak dlatego, że jesteśmy ludźmi, a ludzie kochają opowieści, wystarczy? Czy to jest aż tak proste?
To fascynujący temat na kolejne wpisy. Będę go drążył i postaram się przedstawić dodatkowo wskazówki w jaki sposób każdy z nas może na tym zyskać. Do „zobaczenia” w kolejnych artykułach na ten temat.