Jak szybko i łatwo zdobyć klienta z użyciem Twittera?
Jeśli chcesz zdobyć klienta za pomocą kilku tweetów, ucz się od Nozbe – polskiego producenta oprogramowania do realizowania zadań zgodnie z filozofią Getting Things Done. Poniżej prezentuję historię mojego kontaktu z Nozbe na Twitterze, po którym zdecydowałem się na założenie konta.
Dlaczego Nozbe?
Ich podejście zachwyciło mnie do tego stopnia, że postanowiłem opowiedzieć na blogu o tym jak to robią. Życzyłbym sobie, żeby było więcej na rynku firm, które w taki sposób podchodzą nie tylko do pozyskiwania nowych klientów, ale w ogóle do budowania relacji i zdobywania miłośników dla swoich brandów.
Od początku…
Historia zaczyna się niewinnie – od mojego niezorganizowania.
Nie rozwlekając się zbytnio, w celu poprawy własnej efektywności postanowiłem szukać narzędzi, które mi w tym pomogą. Tak trafiłem na Nozbe. A że lubię czasem zajrzeć co w Internecie piszczy, zacząłem śledzić firmę w mediach społecznościowych, w tym także na Twitterze.
Po dodaniu do obserwowanych, marka z własnej inicjatywy podejmuje ze mną interakcję:
@100rypl Cześć, Adamie! Dzięki, że śledzisz nasz profil – mamy nadzieję, że polubisz nasze historie 😉 Czy używasz może Nozbe?
— Nozbe (@nozbe) 8 sierpnia 2016
Podziękowania były całkiem miłe i dobrze je odebrałem. To było już na samym początku zaskoczenie, bo niewiele firm tak robi.
Tu trzeba też koniecznie dodać, że świetnie trafili, bo ja z powodu „zboczenia zawodowego” bardzo lubię wdawać się w rozmowy z profilami firmowymi, zwłaszcza na Twitterze.
Ale być może potraktowałbym to jako kurtuazyjne zachowanie, przyjmując, że mają je po prostu wpisane w procedury, gdyby nie jedno zdanie, które sprawiło, że przestało to mieć jakiekolwiek znaczenie.
Mamy nadzieję, że polubisz nasze historie
Tak się składa, że to mój konik. Fascynują mnie historie i rozwijam się w tym kierunku zawodowo, co mam wpisane bezpośrednio do mojego bio na twitterowym profilu.
To, że w pierwszym tweecie padło zdanie „mamy nadzieję, że polubisz nasze historie” powiedziało mi w pierwszych sekundach bardzo dużo na temat Nozbe:
• marka nie działa z automatu – brrr, czego nie cierpię! – ale ktoś, kto napisał tego tweeta zadał sobie trud sprawdzenia do kogo pisze (brawo!) i poświęcił na to czas,
• jeśli ktoś poświęcił mi czas, to znaczy, że traktuje mnie poważnie i jestem dla niego kimś cennym – kolejna informacja zakryta w tych kilku słowach,
• ktoś przed wysłaniem tweeta zajrzał na mój profil i sprawdził, po pierwsze: jak mam na imię i po drugie: kim jestem, czym się zajmuję i co mnie interesuje i potem zwrócił się do mnie po imieniu, i to nie tylko tym, które mam wpisane w dowodzie, ale także tym, które bardziej świadczy o mojej odrębności (bo Adamów jest wielu, ale tych interesujących się storytellingiem już trochę mniej 😉 ) Świadczy to o tym, że firma podchodzi do człowieka bardzo personalnie, i to właśnie w biznesie uwielbiam!
Brawa dla community managera, lub innego pracownika, który odpowiada za komunikację z klientem w społecznościówkach (psst, może jakaś podwyżka? albo premia? tak tylko głośno myślę… 😉 )
Czy używasz może Nozbe?
Kolejna sprawa to pytanie o doświadczenie. Proste pytanie. Czy korzystasz z naszego produktu? Jest to pytanie, które jest bezpośrednie i dość niebezpieczne, bo za twierdzącą odpowiedzią, w dalszym kroku otwiera na opinię, która przecież może okazać się niepochlebna.
Takie pytanie może zadawać tylko marka, która wierzy w swój produkt i potrafi rozmawiać bezpośrednio z użytkownikami na temat wrażeń z jego używania.
Ale wróćmy do samej rozmowy. Odpowiedziałem na zaczepkę marki tak:
@nozbe Cześć 🙂 Nie używam jeszcze Nozbe, ale rozglądam się aktualnie na rynku za różnymi narzędziami do sprawnej pracy wg GTD 😉 Testuję 🙂
— Adam S. Szymczak (@100rypl) 8 sierpnia 2016
@100rypl W takim razie Nozbe zdecydowanie powinno przypaść Ci do gustu! 🙂 Daj znać, gdybyś miał pytania lub uwagi ?
— Nozbe (@nozbe) 8 sierpnia 2016
Okazuje się, że jeszcze nie używałem narzędzia. Marka natychmiast deklaruje pomocną dłoń w razie pytań lub uwag. Świetnie!
Wsparcie, szczególnie w pierwszym etapie doświadczenia z produktem jest bardzo ważne dla budowania zaufania. Marka, która to rozumie, nie będzie szczędziła wysiłku w inwestowanie w relację w tym okresie.
Miałem hipotezę
Pierwsze pytanie nasunęło mi się błyskawicznie. I szczerze mówiąc – zadałem go z perfidną premedytacją, bo byłem bardzo ciekawy jaką dostanę odpowiedź. Miałem przygotowaną pewną hipotezę, którą chciałem zweryfikować. 😉
@nozbe Dzięki 🙂 mam jedno – czy możecie wskazać jakieś wiarygodne zródło, które pokaże na czym polega wartość Nozbe na tle innych narzędzi?
— Adam S. Szymczak (@100rypl) 8 sierpnia 2016
@100rypl Najbardziej wiarygodni są nasi użytkownicy 🙂 Np. @szaffi – https://t.co/Zii5S45qrG czy @Szulczewski_T – https://t.co/huIJdubFyW
— Nozbe (@nozbe) 8 sierpnia 2016
Hipoteza zweryfikowana
Test zdany na celujący. Spodziewałem się, że po tym pytaniu padnie cała lista minusów konkurencji i jeszcze dłuższa lista zalet własnego rozwiązania. Byłem miło zaskoczony odpowiedzią, ale tak naprawdę podświadomie właśnie tego się spodziewałem.
Prawda jest taka, że odbiorcy marki mówią więcej o jej wartości niż ona sama. Bo to jest wynikiem indywidualnego doświadczenia w punkcie, w którym następuje rozwiązanie problemu konkretnego człowieka. Innymi słowy o wycenie wartości marki decyduje klient.
Nie można zapominać tutaj też o pozytywnym wpływie na jego emocje. Ale o emocjach będzie za chwilę.
Bez Nozbiego nie byłoby Szaffiego
W rozmowie został wspomniany m.in. Michał Szafrański (@szaffi) z popularnego bloga finansowego Jak oszczędzać pieniądze. Dzięki Michałowi wiem o Nozbe i GTD, o czym wspomniłem w tweecie:
@nozbe dzięki 🙂 ja właśnie od Michała dowiedziałem się o istnieniu Nozbe i o samym GTD, a teraz czytam Allena i testuję aplikacje;) @szaffi
— Adam S. Szymczak (@100rypl) 8 sierpnia 2016
Zainspirowało mnie to, że Michał napisał na swoim blogu o Nozbe, że „bez niego – nie byłoby tego bloga”. To działa na wyobraźnię. Jeśli Szaffi, którego podziwiam za dokonania, ogromnie cenię i jest dla mnie niedoścignionym wzorem, jeśli chodzi o blogowanie, potrzebuje Nozbe – to znaczy, że ja też go potrzebuję!
Tutaj następna wskazówka jak to robić dobrze. Do promocji swojego produktu lub usługi i zawładnięcia wyobraźnią potencjalnego klienta potrzebujesz wiarygodnej historii jego dotychczasowego użytkownika. Ta historia w przypadku Michała Szafrańskiego zamknęła się w 6 słowach – „bez niego, nie byłoby tego bloga”.
Storytellingowy szach-mat!
Tyle wystarczy. Te 6 słów ma dla mnie większą wartość niż cały katalog zalet i funkcji aplikacji.
Michał Szafrański nie jest zresztą jedynym entuzjastą Nozbe. W kolejnym tweecie dostaję link do bloga innego Michała. I tu powoli w grę zaczynają wchodzić wspomniane wcześniej emocje.
Zaczynam powoli rozumieć z czym mam do czynienia.
@100rypl Świetnie! 🙂 Miłośnikiem #GTD (i użytkownikiem Nozbe) jest np. @BarczakMichal, patrz tytuł 😉 https://t.co/QPoN64xtOt ? @szaffi
— Nozbe (@nozbe) 8 sierpnia 2016
@nozbe super artykuł i blog 🙂 podoba mi się jak wokół marki tworzą się jej miłośnicy 😉 to dużo mówi o tym jak działa! ???? @BarczakMichal
— Adam S. Szymczak (@100rypl) 8 sierpnia 2016
Miłośnicy marki
Po przeczytaniu artykułu Michała B. nie mam wątpliwości, że mam do czynienia z miłośnikiem.
Michał pisze w swoim artykule wprost:
Nie ukrywam, że jestem ich wielkim fanem. Moim skrytym marzeniem jest współpraca z ich zespołem. Właśnie dlatego zacząłem intensywnie uczyć się programowania.
To mnie zaintrygowało jeszcze bardziej. Człowiek, który marzy, żeby tam pracować. I mało tego, poświęca się, żeby uczyć się trudnej umiejętności programowania. A mógłby w tym czasie robić milion innych rzeczy w świecie pełnym miliardów możliwości. Robi jednak wszystko, żeby pracować w Nozbe.
Skarb na pokładzie
Employer branding (czyli budowanie marki pracodawcy), to kolejny element układanki, który sprawia, że firma zyskuje w moich oczach, nawet jeśli robi to nieświadomie.
Gdyby tak właśnie było, świadczyłoby to tym bardziej o jednym z najcenniejszych skarbów na ich biznesowym statku, czyli o fenomenalnej kulturze organizacyjnej i przywództwie wewnątrz firmy.
Więcej niż aplikacja
W tym samym artykule Michała Barczaka p.t. Za co kocham Nozbe? można przeczytać:
Nozbe to coś więcej niż tylko aplikacja, która pomaga Ci pracować. To cały styl życia. Nozbe to też cała społeczność, aktualnie ponad 300 000 użytkowników z całego świata!
Najlepsze firmy prześcigają się w staraniach o to, żeby tworzyć i poszerzać krąg swoich miłośników, ale tworzenie stylu życia to już mistrzostwo świata.
Style życia promowane przez marki będą odgrywać coraz większą rolę w pobijaniu serc i portfeli klientów. I to nie tylko na Twitterze. Dlaczego tak jest? Opowiem o tym w innym artykule.
Więcej też o samym stylu życia promowanym przez Nozbe będzie pewnie jeszcze okazja wspomnieć osobno. 😉
Brawa dla ambasadorów
Wróćmy do naszego kejsu. O krok dalej od fana jest już tylko ewangelista, czyli aktywny propagator marki. Okazuje się, że Nozbe to świetnie rozumie.
@100rypl @BarczakMichal Staramy się! Nie byłoby Nozbe bez jego użytkowników, szczególnie tych aktywnie promujących ??
— Nozbe (@nozbe) 8 sierpnia 2016
@nozbe @BarczakMichal ? ? dla ambasadorów! ? ale nie biorą się sami z siebie, umówmy się ?
— Adam S. Szymczak (@100rypl) 8 sierpnia 2016
Więcej niż wszystko
Podczas, gdy wybrzmiewa moje uznanie pod adresem ambasadorów Nozbe, minutę później do dyskusji włącza się jeden z nich, wspomniany wyżej Michał Barczak z bloga GeekWork.
Jego krótka wypowiedź jeszcze więcej powiedziała mi na temat Nozbe niż wszystko, czego się do tej pory dowiedziałem.
@100rypl @nozbe polecam 🙂 nozbe+gtd potrafi zmieniać życie prywatne i zawodowe.
— Michał Barczak (@BarczakMichal) 8 sierpnia 2016
To już nie są żarty
Przełykam ślinę. Zmiana życia to nie zmiana skarpetek. Jeśli coś może zmieniać życie (w domyśle: na lepsze), to znaczy, że coś ważnego się tu dzieje i warto się tym zainteresować.
Moje zainteresowanie wyrażam krótkim postanowieniem:
@BarczakMichal @nozbe zamierzam tego doświadczyć! 😉
— Adam S. Szymczak (@100rypl) 8 sierpnia 2016
@100rypl @BarczakMichal trzymamy kciuki! ?
— Nozbe (@nozbe) 8 sierpnia 2016
Misja specjalna
Minęły 3 dni, w trakcie których przeanalizowałem inne aplikacje oraz wziąłem udział w webinarze Michała Śliwińskiego, CPO* Nozbe.
Postanowiłem do aplikacji wpisać zadanie bardzo specjalne oraz zaplanowałem, że poinformuję o tym „sztab generalny”. Taki tam… Mój kolejny mały test sprawności marki. 😉
@nozbe a niech tam! ;p założyłem Nozbe 🙂 – napisanie tego tweeta to pierwsze zadanie jakie tam wpisałem! 😉 btw świetny webinar @MSliwinski
— Adam S. Szymczak (@100rypl) 11 sierpnia 2016
@nozbe nie zapomniałem też o założeniu konta z linku afiliacyjnego @szaffi w ten sposób chciałbym podziękować Michałowi za inspirację do GTD
— Adam S. Szymczak (@100rypl) 11 sierpnia 2016
Płomień za iskrę
Może dla kogoś to mało istotne, ale ja zwracam uwagę na takie rzeczy. Dlatego bardzo chciałem założyć konto z linku od Szaffiego.
Skoro dał mi iskrę, to dlaczego nie miałbym oddać w zamian trochę płomienia? Zwłaszcza, że mnie to nic nie kosztuje. A satysfakcja, że się komuś odwdzięczam – duża.
Nozbe takie postawy wzmacnia:
@100rypl I bardzo słusznie! Uwielbiamy układy win-win-win 🙂 @szaffi #NozbeLovers ?
— Nozbe (@nozbe) 11 sierpnia 2016
Społeczność trzech „W”
Win-win-win to synonim doskonale działającej społeczności, w której wygrywają wszyscy: marka, użytkownik i aktywny promotor. Tworzy się system generujący przypływ, który podnosi do góry wszystkie łodzie.
Taka społeczność wyzwala dodatkowy magnes – wzbudza silną potrzebę przynależności. Jeśli widzisz świetnie zorganizowaną grupę ludzi, którzy pomagają sobie wzajemnie i doskonale na tym wszyscy wychodzą, to sam chcesz w tym uczestniczyć. To zakorzenione w nas głęboko społeczne uwarunkowania z czasów, gdy o przetrwaniu ludzi decydowała współpraca całej grupy.
Miło mi, że Szaffi znalazł chwilę, by zaznaczyć swoją obecność:
— Michał Szafrański (@szaffi) 11 sierpnia 2016
Najwyższy rangą oficer
Chwilę wcześniej swoją obecność zaznacza sam Chef Productivity Officer w Nozbe, czyli najwyższy szczebel drabiny efektywności w firmie. 😀 To duży zaszczyt dla mnie:
Dzięki wielkie @100rypl – melduję przyjęcie zrealizowania zadania 😛 https://t.co/BmSM29pIKw
— Michael Sliwinski (@MSliwinski) 11 sierpnia 2016
Profil „firmowy” nie pozostaje dłużny i do komunikacji wprowadza wizerunek Michała Śliwińskiego w zabawnym gifie:
@100rypl Fantastycznie! Cieszymy się i dzięki, że byłeś z nami na webinarze ? @MSliwinski pic.twitter.com/bPJKPIGszN
— Nozbe (@nozbe) 11 sierpnia 2016
Co można odpowiedzieć, gdy najwyższy rangą oficer Nozbe przyjmuje Twoje zadanie?
@MSliwinski 😀 hehe salut! odmaszerowuję wpisywać kolejne zadania! 😉 odnalazłem w tym frajdę 🙂 narzędzie jest bardzo fajne! dzięki @nozbe
— Adam S. Szymczak (@100rypl) 11 sierpnia 2016
— Nozbe (@nozbe) 11 sierpnia 2016
Słowo klucz: frajda
Po takiej dawce luzu, humoru, dystansu do siebie i „uwodzenia” klienta już wiesz, że będzie to twoja ulubiona aplikacja. 🙂
Pozytywne odczucia wyniesione z bezpośredniego kontaktu z przedstawicielami marki przenoszą się na frajdę z użytkowania jej produktu.
I jeszcze jedna ważna biznesowa lekcja do zapamiętania. Ludzie nie pamiętają tego, co mówisz w takim stopniu, w jakim pamiętają to jak się przy tobie czują.
Emocje dają wrosty
Dziś nie ulega już żadnej wątpliwości, że w świecie, w którym istnieje szeroki dostęp do know-how, gdzie mamy niskie bariery wejścia na rynki i gdzie wdziera się powszechna komodytyzacja produktów i usług (upowszechnienie, zrównanie ich cech i jakości), tworzenie wartości emocjonalnych i duchowych daje wzrost biznesu.
Wygrają te firmy, które w sposób świadomy bedą podchodzić do budowania długoterminowych aktywów opartych o trwałe emocjonalne i odnoszące się do wspólnych wartości więzi z otoczeniem.
I te które wyspecjalizują się w atrakcyjnej komunikacji tych wartości. Case Nozbe genialnie to oddaje.
Relacje konwertują
Nozbe „umie w sociale” i dobrze odrabia lekcje o tym, że „rynki to konwersacje”. W social mediach nie reklamuje się produktów, ale rozmawia z ludźmi i tworzy relacje, które konwertują. Pisze się historie i wzbudza emocje, które są chętnie przekazywane dalej (tak jak w tym artykule na tym blogu).
Nie zrobiłem tu niczego innego, jak opowiedziałem Wam jedną wartościową historię.
End of story.
Jeśli zdecydujesz się na konto PRO, wesprzesz rozwój mojego bloga. DZIĘKUJĘ. 🙂
Zapisz się na mój 100ryletter – newsletter który piszę tak jak za dawnych lat pisało się listy…
[FM_form id=”1″]